poniedziałek, 31 sierpnia 2009

yes, I do

czwartek, 27 sierpnia 2009

should be happy

Mam wrażenie, że w obliczu wszystkich problemów i przeciwności losu skończyły mi się słowa.

Urodzinowo-nieurodzinowo, choć z kwiatami, prezentami i malinami.

wtorek, 25 sierpnia 2009

before. day 5

Jeśli moja Mama z nerwów wstaje o 5 i haka ogród, znaczy to, że ślub jest bliski.

poniedziałek, 24 sierpnia 2009

before. day 6

Przygotowania przed-ślubne zajmują masę czasu.
Zjadają, wcale-nie-zbędne, kilogramy.
Próba uczesania to tak naprawdę walka z sennością.

sobota, 22 sierpnia 2009

Orzech

Orzech ma więcej lat aniżeli wygląda.
Dziś w nocy został uprowadzony. Porwany przez wiatr z balkonu na drugim piętrze.
Znalazła Go pani sprzątająca.
Oddała Mężczyźnie, który widząc łzy kobiety, którą kocha wyruszył na poszukiwania.
“Dzieci tak się przywiązują do zabawek, prawda?”

czwartek, 20 sierpnia 2009

s'unir avec M.

Za 9 dni wychodzę za mąż.
Nie powinnam chodzić do pracy, na której i tak nie mogę się skupić
Powinnam mieć już urządzoną kuchnię, w której można zagotować wodę.
I kurs tańca skończony.
I bieliznę kupioną.
I, i, i …

day by day

Jesteśmy zmęczeni i obolali.
Tysiące obowiązków, których już nie powinno być.
Długie dni i krótkie noce.
I coraz trudniej o pogodne i ciepłe poranki.

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

nach Berlin

Bardziej niż fotografie nagich kobiet zastanawia widok starszych ludzi przyglądających się im.

Helmut Newton, Sumo

piątek, 14 sierpnia 2009

1/7

Z braku stolika jest krzesło.
To, którego akurat nie jedzą korniki.

A Ona ma teraz znacznie bliżej do mnie.

czwartek, 13 sierpnia 2009

august

Kiedy wstaję rano mam wrażenie, że jest lekki przymrozek.
Z okien w pracy widzę spadające liście.
I tak bardzo nie pasuje mi to do sierpnia, który przecież powinien być upalny.

wtorek, 11 sierpnia 2009

w moim magicznym domu

Jest miejsce nie tylko na dużą filiżankę kawy rano, ale także na chwilę na bujanym fotelu.
Przed wyjściem do pracy, wciąż w ręczniku, choć już z makijażem.

poniedziałek, 10 sierpnia 2009

don't like Mondays

Nigdy nie jest tak, że wszystko układa się po naszej myśli.
I kiedy wydaje się, że już będzie dobrze, nadchodzi dzień taki jak dziś.
Nagle znowu nic nie jest tak, jak być powinno.

piątek, 7 sierpnia 2009

dzień kolejny

W kolejnych dniach pojawiały się lampy, rolety, a nawet sofa.
Znikał kurz i brudne okna.
Dziś powinniśmy skończyć.

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

day 4

Daleko jeszcze do końca. A w głowie prześcigają się konieczne i niezbędne. Rzeczy-do-kupienia-zaraz.
Mimo to, po wejściu, czuć już trochę dom.

day 3

W dniu trzecim krzesła doczekały się lakierowania.
Reszta rzeczy, jeszcze cierpliwie, czeka na zawieszenie, zamontowanie i ustawienie.

niedziela, 2 sierpnia 2009

day 2

W dniu drugim jestem nie tylko zmęczona i obolała do granic możliwości.
Jestem przede wszystkim pełna podziwu dla projektantów IKEA.

sobota, 1 sierpnia 2009

day 1

Nie zasypiam w drodze powrotnej, jak to mam w zwyczaju.
Jestem zbyt podekscytowana faktem, że miesiąc czwarty się nie rozpocznie.

Kuchni wciąż brak. Ale to nic.
Przeprowadzki dzień pierwszy (był wczoraj)!